Wywiad Tomasz Tinc - Medial of Honor

W momencie, gdy piszę te słowa, za cztery dni grze Medal of Honor: Warfighter stuknie miesiąc na rynku. I jak nie jestem na bieżąco z grami, nawet z ośmiobitową sceną, w której przecież siedzę, tak doszły mnie słuchy o nowym MoH'u.

Wszystko dzięki temu, że promocja nie zamknęła się w temacie wykupywania reklamy w prasie branżowej i ogólnego wykupywania mediów. Kampania wyszła poza standardowe ramy. W projekt zaangażowany został GROM, który nie tylko zrobił małą wojnę na Wybrzeżu na potrzeby marketingu produktu, ale miał duży wkład w samo stworzenie gry i jej ostateczny kształt.

Do rozmowy zaprosiłem Tomka Tinca, Public Relations managera polskiego oddziału Electronic Arts. Porozmawialiśmy sobie przede wszystkim o tym, jak do współpracy marketingowej zaangażować instytucje rządowe (i czy da się to zrobić na barterze), podumaliśmy nad wartością intelektualną gier w samych sobie.

Tomasz Miecznikowski, Destylator - Tomku, jak to zrobić żeby współpracować z GROMem? Przecież z jednej strony jest to organ ściśle powiązany z rządem, z drugiej, co zresztą wynika z pierwszej, mechanizmy jego działania jak i wizerunek żołnierzy jednostki jest utajniony. Nawet w wywiadzie podsumowującym Waszą współpracę wizerunek operatora został utajniony.

Tomasz Tinc, Electronic Arts - Tak, dlatego podchodziliśmy do pomysłu podjęcia współpracy z GROMem z pewną rezerwą, mając świadomość że to może nie wypalić, natomiast jak się ostatecznie okazało, rozmowa może zdziałać wszystko. Zarówno w dowództwie formacji GROM, jak i w dowództwie Wojsk Specjalnych, bo tych obu instytucji musieliśmy mieć specjalne zgody, są osoby z naprawdę otwartymi umysłami, świadome tego, jaką siłę mają dzisiaj gry wideo. Innymi słowy - mają świadomość, że poprzez współpracę przy projekcie Medal of Honor, mogą rzeczywiście wypromować swoją jednostkę. Udowodnić, jak bardzo jest prestiżowa.

T.M. - Monika z PSX Extreme mówiła o jednym mejlu. Pytanie jak to było, czy to był jeden mejl, czy to była ..?

T.T. - Od jednego maila zasadniczo się zaczęło. Na drodze rozwoju idei, pomysłu i tak dalej, w grę weszły kolejne maile, telefony, a nawet spotkania face to face <śmiech>. Ale owszem, zaczęło się od jednej wiadomości wysłanej w odpowiednie miejsce. Dokładnie do Ministerstwa Obrony Narodowej.

T.M. - Skąd zapytanie zostało przesłane do dowódcy GROMu, a następnie, już offline, poszło do Vinciego, operatora jednostki, który jest zdrowo zainteresowany gamingiem. Waszego głównego konsultanta ze strony GROMu nad produkcją.

T.T. - Vinci jest starym graczem, to prawda. I tak jak powiedziałeś, mejl koniec końców trafił do pułkownika Piotra Gąstała, dowódcy JW GROM. To właśnie on zwrócił się do Vinciego. Pułkownik zaproponował mu udział w nowej grze amerykańskiego studia z popularnej serii. Vinci, jak sam wiesz, oczywiście przystał na tę propozycję.

T.M. - Powiedz, to chyba tak właśnie jest, że GROM to nasza narodowa chluba? Już wiele produktów chciało się pod tę "markę" podpiąć, nic dziwnego - przecież GROM jest w światowej pierwszej trójce oddziałów specjalnych.

T.T. - Wyjdźmy od podstaw: skąd wziął się pomysł, by w Medal of Honor Warfighter znalazł się GROM: twórcy gry po zakończeniu prac nad poprzednią edycją MoH z 2010 roku powiedzieli swoim konsultantom z Delta Force - "Akcja tego MOHa toczyła się w Afganistanie. Chcemy, aby w kolejnej części, obok Was, znalazły się inne prestiżowe jednostki z całego świata, a akcja toczyła się również w innych zakątkach świata". Konsultanci natychmiast podsunęli mu GROM, wymieniając go przed brytyjskim SAS, rosyjskim Specnazem. GROM naprawdę jest naszym dobrem narodowym, jest jednostką prestiżową, która wielokrotnie sprawdziła się w boju i dowiodła swojej wartości. Umówmy się, Polska nie jest największym rynkiem gamingowym na świecie, i GROM nie pojawił się w MoH tylko po to, aby wesprzeć sprzedaż na bardzo dużym rynku.

T.M. - Ewenement na skalę światową że nasz rodzimy oddział EA, przy tak skromnym rynku gamingowym, ma taki wkład. Wracając do materiału Moniki z PSX Extreme na temat samej Operacji Warfighter. Ona uczestniczyła w niej jako jedna z wybranych. Bo zaprosiliście piętnaście osób z branży, czterech operatorów GROMu, i pijąc do tego co napisała Monika z PE, zrobiliście w Gdańsku małą wojnę na potrzeby marketingu.

T.T. - Zorganizowaliśmy szereg konkursów z naszymi partnerami w Internecie celem wyłonienia uczestników imprezy - Operacji Warfighter.

Oczywiście cała operacja nie miałaby racji bytu i nie wydarzyłaby się gdyby nie: po pierwsze, pełne zaangażowanie GROMu, a po drugie - zgody dowództwa Wojsk Specjalnych i Ministerstwa Obrony Narodowej. Zorganizowaliśmy to z poszanowaniem prawa i dbałością o najdrobniejsze szczegóły.

T.M. - No właśnie tak Cię chciałem spytać, bo robiąc taką małą wojnę, i to w celach marketingowych! trzeba było mieć pozwolenia z samej góry?

T.T. - Tak, i były pozwolenia od wszystkich świętych. Fajnie, dzięki temu gracze mogli zobaczyć, jak naprawdę wygląda operacja prowadzona przez elitarnych żołnierzy Wojsk Specjalnych. Jak sam wspomniałeś, temat mocno zaistniał w mediach spoza branży. Wydaje mi się, że TVN24 pojawiliśmy się przy okazji premiery chyba pięć razy. Medal of Honor Warfighter jest więc znany ludziom spoza środowiska.

T.M. - Z tymi mainstreamowymi mediami było o tyle śmiesznie, że, zaraz znajdę ten cytat, to jest Gazeta Wyborcza Opole z której już się śmieliśmy...

T.T. - Nie, nie śmiejemy się z żadnej z gazet!

T.M. - Nigdy! Ale wiesz, żeby na Medal of Honor mówić "komputerowa strzelanka".

T.T. - Aaa, tak, rozmawialiśmy o tym ostatnio, zgadza się.

T.M. - . to jest trochę inne spojrzenie, to mocno mainstreamowa gazeta, na dodatek regionalna, w której artykuł o czyś takim jak gra akcji jest na pewno niesamowitą perełką, do stopnia w którym tytułują ją "komputerowa strzelanka". Właściwie to dobry wykładnik, przez jak zróżnicowane media przeszło echo o nowym Medal of Honor.

T.T. - I wiesz co, chyba obaj jesteśmy zgodni co do tego że określenie wojenna gra akcji jest bardziej fortunne <śmiech>. Natomiast nie czepiajmy się tej "komputerowej strzelanki". Wiesz, fajnie że piszą o grze.

T.M. - Narobiliście buzzu w sieci jak Cię proszę, gigantycznego! Taka akcja, no i się sprawdziła. Nie śledzę aż tak rynku gamingowego, właściwie to zrobił się ze nie niedzielny gracz, ale wydaje mi się, że jeszcze przy żadnej premierze nie było takiego zamieszania w mediach.

T.T. - Z tematem MoH: Warfighter byliśmy oczywiście obecni w całej prasie branżowej, ale nie tylko. Publikacje o grze pojawiły się również w mediach takich, jak TVN24, w TVP Info, Gazecie Wyborczej, w Metrze. W Polityce obszerny artykuł na temat zaangażowania GROMu w projekt pojawił się natomiast na miesiąc przed premierą. W mediach mainstreamowych wydarzyło się w związku z Medal of Honor Warfighter naprawde wiele, fajnych i niestandardowych rzeczy. Jest to godne odnotowanoa tym bardziej, że nie jest to jeszcze w naszej polskiej branży czymś zwykłym. Nie ukrywam, że aktywne wsparcie i pełne zaangażowanie GROM w projekt było więcej, niż pomocne i pozwoliło nam otworzyć wiele drzwi.

T.M.- W naszej małej, polskiej branży, jeszcze nie. Ostatnio widziałem w statystykę - około 97% młodych gra, osoba analizujące tę statystykę zaryzykowała stwierdzenie, że właściwie gra tyle samo młodych co oddycha. Co się z tym dzieje, że w Polsce tak to idzie, nie idzie?

T.T. - Przede wszystkim to kwestia tego że gry wideo pojawiły się w Polsce nieco później, na mniejszą skalę niż u naszych zachodnich sąsiadów, ale zobacz - jest już na rynku drugie pokolenie graczy, dzieci tych, którzy są trochę starsi od nas, którzy wydeptali nam ścieżkę. To ziarno zostało zasiane.

T.M.- Odnośnie tego drugiego pokolenia, syn jednego z operatorów GROMu z którym współpracowaliście dopiero przy tym projekcie zrozumiał, jak ważne zadanie wykonuje jego ojciec . Ma 17 lat i teraz zrozumiał, że jego tatuś jest zawodowym snajperem, naprawdę robi coś ważnego dla kraju, naprawdę poświęca się, często z narażeniem życia, daje - chyba najwięcej.

T.T. - No i niech mi ktoś teraz zarzuci że gry nie niosą ze sobą wartości edukacyjnej! <śmiech> W nowym MoH żołnierze GROMu mają naszywkę Polski Walczącej. Nie trudno sobie teraz wyobrazić amerykańskiego nastolatka który zaintrygowany postacią z gry wklepuje na Wikipedii hasło z tego symbolu i poznaje raz że historię znaczka, dwa Powstania Warszawskiego.

T.M. - Może w końcu nie będą myśleć, że w Polsce biegają niedźwiedzie polarne.

T.T. - Dokładnie! A dowiedzą się że nie dość że nie ma niedźwiedzi polarnych, to jeszcze że Polacy w obliczu takiej tragedii, jaką była druga wojna światowa, potrafili zebrać się i stawić czoła przeważającym siłom wroga.

Serdeczne dzięki za rozmowę Tomku!

facebook_rss rss


  • A Ty co o tym myślisz?
  • Bóg Facebook
  • Chcesz być dziennikarzem - nie idź na dziennikarstwo
  • No Logo
  • Pijaru Koksu dla Destylatora
  • Nas można bluzgać - wywiad z Afro Kolektyw
  • MLM – ściema, sekta czy droga dla ambitnych i kreatywnych?
  • Wywiad dr Marek Zaimnak
Previous Next



Najczęściej czytane:


ja chcę kawyyy
czyli biurowe historie z przymrużeniem oka