Media społecznościowe z założenia należą do sfery prywatnej każdego z nas. Współcześnie stają się jednak kopalnią informacji o firmach, przyszłych pracownikach lub sposobem na świetną promocję. Wkraczają w strefę publiczną. Czy zatem można korzystać z nich w godzinach pracy? |
Stracony czas pracownika
Analizy jednej z firm (DeskTime) wykazują, że pracownik miesięcznie spędza 65 godzin na portalach społecznościowych, najpopularniejszy jest oczywiście Facebook. Rocznie daje to wynik 2 milionów straconych godzin roboczych (średnio na jednego pracownika przypada godzina dziennie). Do cyberslackingu, czyli wykorzystywania internetu w celach prywatnych przyznaje się 90 procent zatrudnionych.
Cenny czas pracodawcy
Takie statystyki pozwalają obliczyć wartość zmarnowanego czasu pracy. W Wielkiej Brytanii szacuje się go na 14 miliardów funtów. W Polsce kwota ta nie jest tak wysoka ze względu na mniejszą liczbę użytkowników (8 milionów) i wynosi około 280 tysięcy złotych. Facebook w naszym kraju rozwija się dość szybko, co coraz bardziej niepokoi pracodawców.
Pracownicze sztuczki
Rekordy popularności biją aplikacje, które umożliwiają śledzenie wpisów znajomych, bez ryzyka przyłapania przez szefa:
- Excelbook
Przypomina arkusz Excella, a służy do śledzenia statusów, like’ów i komentarzy znajomych. Niestety wymaga zainstalowania na dysku, dlatego nie uchroni się przed kontrolą administratorów.
- HardlyWok.in
Ta aplikacja działa on-line, integruje się ją z kontem, a w tabelce przypominającej Excella podgląda znajomych. Za pomocą programu można także umieszczać własne komentarze bez wchodzenia bezpośrednio na stronę FB. Ryzyko złapania niewielkie, chyba, że administrator zwróci uwagę na długi czas spędzony na stronie HardlyWork.in.
Pracodawcze triki
Do popularnych sposób ograniczenia korzystania z FB w pracy należy monitorowanie. Pozwala ono na zrobienie zrzutów ekranu pracownika i zdalne podglądanie pulpitu. Dzięki temu można przekonać się co robią podwładni, jakie strony odwiedzają, jakie programy instalują i z jaką częstotliwością używają klawiatury.
Duże firmy jednak najczęściej wprowadzają całkowity zakaz używania mediów społecznościowych w pracy. Dzięki licznym kontrolom są w stanie organizować czas podwładnych. Jednak w taki sposób mogą wywołać efekt reaktancji, czyli sprawić, że zatrudniony będzie pracował w czasie kontroli, a poza nim oddawał się uciechom wirtualnego świata. Okazuje się, że czasem wystarczy odpowiedzieć na posta pracownika, lub dodać komentarz pod jego wpisem, aby zakończyć przesiadywanie na FB.
Zalety
Korzystanie z mediów społecznościowych w pracy niesie za sobą korzyści takie jak pozyskiwanie nowych klientów, szybki kontakt ze współpracownikami oraz łatwe wyszukiwanie informacji. Najważniejszą jednak zaletą jest samonapędzająca się promocja firmy.
Wady
Znacznie więcej istnieje zagrożeń wynikających z nadużywania Facebooka, przede wszystkim jest to nieumiejętne korzystanie z portali społecznościowych. Opublikowane informacje o firmie stają się smacznym kąskiem dla złodziei danych, a to może skutkować przejęciem biznesu przez konkurencję. W szereg niebezpieczeństw wchodzą także wirusy i oprogramowania szpiegowskie, które mogą zainfekować całą sieć wewnętrzną.
Czym jest coś, czego nie ma 99 procent polskich firm? Okazuje się, że czymś bardzo przydatnym. Są to regulacje dotyczące obecności firmy i jej pracowników w mediach społecznościowych. Dotyczą one zarówno działań na koncie firmy jak i aktywności pracowników. Ograniczają sferę merytoryczną publikacji, ponieważ świadczy ona o wizerunku i kulturze firmy. Wytyczne w nich zawarte są obowiązkowe dla każdego pracownika, a ich złamanie może spowodować zastosowanie środków dyscyplinarnych i pociągnięcie do odpowiedzialności cywilnej.
Pomimo licznych zakazów i kontroli, normą w godzinach pracy są odwiedzimy na Facebooku, korzystanie z komunikatorów i przeglądanie prywatnej poczty. Jak radzi sobie z tym pracodawca? Zależy od nastawienia. Szansą na zdrową współpracę jest dokładnie określona polityka social media.
źródło: m.wyborcza.pl/wyborcza