No nie nauczą się – masowe blokowanie kont na Google+ to za mało, żeby zmusić do przestrzegania regulaminu…

O ile na Facebooku nie widać, by strony łamiące regulamin spotkały jakieś konsekwencje, to przykład z inauguracji Google+ powinien nauczyć, że regulamin jest po to, żeby później płaczu nie było.

Kilka dni temu mainstream obiegła historia Noah Kravitza, któremu były pracodawca, firma Phonedog, chciał odebrać konto Twittera. Firma swoje roszczenia uzasadniała tym, że Kravitz twittował będąc zatrudnionym, a ponadto w nazwie jego konta na Twitterze znajdowała się nazwa serwisu, dla którego pisał.

Zakładanie konta na Forsquare wydawałoby się jedną z prostszych rzeczy, jakie da się zrobić w 10 minut. Tak długo jest to prawdą, jak długo mamy na myśli zwykłego użytkownika.
Gdy podchodzimy do konta Foursquare z punktu widzenia biznesu, wówczas trzeba dużo, a nawet jeszcze więcej cierpliwości.

Na podstawie tekstu „People Don’t Buy Things, They Join Things” napisanego przez Pam Moore, autorki „Marketing Nut”.

Treści o tym, jak zbudować społeczność, jak o nią dbać etc. w sieci krążą tysiące. Większość o wartości średnio przydatnego precla. Napisanie czegoś ciekawego o social mediach jest o tyle trudne, że teoretycznie wszystko już zostało napisane niewiele rzeczy odkrywczych może jeszcze się pojawić.

To, co jest ciekawego w rozważaniach Pam Moore to elementy psychologicznej analizy, co się kryje za zachowaniami użytkowników mediów społecznościowych i jak w oparciu o nie zbudować społeczność.

 

Żadnych oficjalnych komunikatów nie widziałem. Po długim weekendzie przyszło podsumować ostatnie dwa tygodnie reklam na Facebooku.

W niektórych przypadkach cena sugerowana wzrosła nawet o kilkaset %, a liczba wyświetleń poszybowała ostro w dół przy wcześniej wpisanych cenach.

Odkąd okazało się, że znaczki "+" będą mieć jakiś wpływ na wyświetlanie się wyników wyszukiwania w Google, kwestią czasu było kiedy pojawią się "przedsiębiorcy", którzy spróbują wykorzystać do swych niecnych celów.

W ogłoszeniach czytamy: "1000 +1's for only $249" (źródło) czyli...za ok. 750 zł możemy kupić sobie 1000 googlowych lajków.

Miesiąc temu Wyborcza opierając się na jednym z raportów Privacy International okrzyknęła Google największym wrogiem prywatności w sieci.

Czy pojawienie się najnowszego pomysłu Google'a zmieni jego postrzeganie w dziedzinie prywatności?

Świeżo po udostępnieniu do testów usługi Google+1 zaczęły się pojawiać pierwsze oceny zabezpieczeń prywatności, jedną z nich możemy przeczytać w serwisie IT World.

Coraz częściej błądząc po przeróżnych fanpage'ach różnych firm możemy spotkać dość ciekawe zjawisko. Jakiś likepage po opublikowaniu wpisu, sam siebie „lajkuje" i najczęściej jest to jedyny „like" przy tym wpisie.

Przynajmniej w teorii powinno to podbijać widoczność tego wpisu na tablicach osób obserwujących, z boku wygląda to co najwyżej żenująco.

facebook_rss rss







Najczęściej czytane:


ja chcę kawyyy
czyli biurowe historie z przymrużeniem oka