Co jakiś czas spod klawiatury sfrustrowanego brakiem zamówień, albo przegranym przetargiem PRowca wykluwa się tłumaczenie: „no bo wszystko przez to, że rynek psują domorośli specjaliści”.
Jak dobrze wiemy, Ci wszyscy domorośli specjaliści tylko czekają, żeby wyjść z okopów i zabrać rynek porządnym i wystawiającym ładne faktury profesjonalistom ;)
Przyjrzyjmy się prawdziwym, zbudowanym krwi i kości specjalistom.
Czy wszyscy, którzy tak łatwo zrzucają mniejsze i większe wpadki w branży na „domorosłych”, kiedykolwiek zdobyli odpowiednie przygotowanie teoretyczne i praktyczne, by teraz kogokolwiek nazywać domorosłym partaczem?
Uczelni, które w ofercie zamieściły kierunek/specjalizację związaną z PR jest sporo. Jednak już na tym etapie pojawia się pewna nieprawidłowość: spośród osób najbardziej skutecznie działających w branży, mało która kończyła kierunek związany z PR. Najczęściej szczytem edukacji PR jest jakaś podyplomówka. Przypuszczam, że nawet ta ostatnia częściej wynikała z wymagań któregoś z przetargów, niż własnych potrzeb. Inną sprawą jest, że jeszcze kilka lat temu specjalizacja Public Relations należała do rzadkości, nie wspominając o dedykowanych PR kierunkach.
Na pewno, dzięki programom studiów będziemy mieli wiele przydatnych i podanych na tacy rozwiązań. Ponadto będziemy mogli uczestniczyć w zajęciach prowadzonych przez ludzi, którzy za pieniądze od uczelni chętnie podzielą się wypracowanymi przez siebie pomysłami i rozwiązaniami. Czy jest to jednak niezbędne by zacząć się specjalizować w Public Relations?
Ścieżka druga, polega na miotaniu się, samodzielnym szukaniu rozwiązań. Znacznie szybciej trzeba zderzyć się z odpowiedzialnością za podjęte błędne decyzje. W ręku brak gotowych narzędzi, albo chociaż schematów postępowania. Jedyna różnica na plus to doświadczenie, które absolutnie musi towarzyszyć samozdobywaniu wiedzy. To doświadczenie jest głęboko wyryte świadomości i utwierdzone często niemałymi potknięciami.
Próbując odpowiedzieć na pytanie, która ścieżka lepiej przygotowuje do „zostania” specjalistą ds. PR, wydaje mi się, że na końcu tej drogi i tak nie ma znaczenia, w jaki sposób zdobyliśmy wiedzę. Ona po prostu ma być.
Co Waszym zdaniem jest lepsze? Uniewerkoedukacja czy samoedukacja?:)