Literówka na stronie może zmniejszyć sprzedaż online nawet o połowę – aż tak drastyczną statystykę przedstawia Charles Duncombe, jeden z brytyjskich przedsiębiorców e-commerce w wywiadzie dla BBC News. Liczbę tę uzyskał porównując sprzedaż na stronie http://www.tightsplease.co.uk/, gdy znajdował się na niej błąd do sprzedaży po poprawieniu błędu.
W Internecie prawie cała komunikacja odbywa się wizualnie, za pomocą obrazu lub tekstu. Klienci, żeby kupić produkt muszą być w przekonaniu, że znajdują się w miejscu oferującym wysoką jakość. Jest to szczególnie ważne, bo nie mogą tego doświadczyć osobiście.
Biznes online musi sprawiać 100%-owe wrażenie, że jest prowadzony profesjonalnie. Ponadto użytkownicy Internetu stają się coraz bardziej świadomi zagrożeń czyhających na nich w sieci i bywa, że na każdym kroku spodziewają się np. phishingu.
Strona firmowa z literówkami to tylko jeden z przykładów. Tak samo, a nawet gorzej jest w przypadku CV i listów motywacyjnych. Wyobraźmy sobie, że dostajemy zgłoszenie, gdzie już w trzeciej linijce widzimy „Stan cywliny”:)
Najprostsze sposoby na wyeliminowanie podstawowych błędów:
-
Pisanie w edytorze obsługującym język, w którym piszemy – np. Libre Office (którego używam), albo MS Office.
-
Zainstalowanie przeglądarki internetowej w wersji językowej odpowiadającej naszym tekstom.
-
Oddanie tekstu do przeczytania drugiej osobie, która go jeszcze nie widziała.
Czyżby pyskówki PRowców „o przecinek” w niewłaściwym miejscu, miały jednak sens?
Źródła:
www.bbc.co.uk
blog.web-translations.com