Śledź trendy, reaguj, bądź zawsze o krok przed konkurencją – to podstawowe punkty współczesnego marketingu. Polscy marketingowcy najwyraźniej zapomnieli o tych trzech złotych zasadach. Dlaczego nadal Halloween wykorzystywane jest w tak znikomym procencie? |
Święto Zmarłych i Hallowes’ Evening to święta różne i podobne zarazem. Ich obchody odbywają się na przełomie października i listopada. Skupione są wokół ludzkiej duszy, jednak pojmowanej w odmiennych kontekstach. Wspólne korzenie sięgają celtyckiego Samhain. Wiązało się zarówno z końcem lata i zbieraniem żniw – nie zaś z religią. Ponieważ wiara jest kwestią indywidualną pomińmy jej wpływy. Skupmy się na tym, co jest popularne, intrygujące i pociągające. Co da się dobrze sprzedać i na czym da się zarobić. Takim czymś jest Halloween.
Pod kątem marketingowym Zaduszki nie należą do atrakcyjnych wydarzeń. Katolicka propozycja sprzątania grobów i wystawania nad nimi podczas modlitwy o duszę zmarłych, do „Wszystkich Świętych” i tak dalej nie wzbudza ciekawości. Większym zainteresowaniem cieszy się zabawa ubrana w kostium rodem z horroru, niż nudne cmentarne kontemplacje. Nic dziwnego, że myśli krążą wokół Halloween, i że to „amerykańskie święto” sukcesywnie zdobywa rynek.
Jeśli chodzi jednak o polskie wydanie Halloween - nie jest za dobrze. Wykorzystywane jest ono na ogół do promocji klubów, kin, ewentualnie wybranych produktów przeważnie spożywczych. A jest to przecież wdzięczne wydarzenie zasługujące na więcej uwagi i będące dobrą okazją do pokazania się potencjalnym klientom.
Spece od marketingu i reklamy działający w Stanach Zjednoczonych dostrzegli potencjał święta duchów i upiorów. Nie przepuszczając żadnej okazji wpisali je na stałe do swoich kalendarzy z działaniami promocyjnymi. Halloweenowe eventy organizowane są zarówno przez kluby, restauracje, szkoły tańca, supermarkety, a także przez ogrody zoologiczne, muzea czy nawet takie organizacje jak NASA. Obchody Halloween w USA to standard. Zamieszczenie motywu dyni, nietoperza, kościotrupa czy innego straszydła nie jest dobrowolną decyzją lecz niemal obowiązkiem. Przestrzeń użytku publicznego przystrojona skrupulatnie buduje napięcie i nastrój. Przechadzając się po centrum handlowym nie sposób nie spotkać wiedźmy czy clowna – pracownika, który poprzez animację i podtrzymywanie atmosfery pobudza sprzedaż. Należy pamiętać też, że organizowanie tego typu eventów służy wzrostowi popularności i rozpoznawalności marki.
Zabiegi marketingowe prowadzone w tym okresie określić można w pięciu uniwersalnych punktach:
1. Zorganizuj imprezę
2. Zadbaj o social media i e-mail marketing
3. Zorganizuj wyprzedaż/ „specjalną okazję”
4. Zbuduj/stwórz coś w bieżącym klimacie (np. dom strachów, wyświetlaj logo marki na tematycznym tle)
5. Pamiętaj o prezentach (oczywiście z motywem przewodnim)
Jak widać gołym okiem, Halloween dla ludzi od reklamy i promocji nie powinno różnić się od Gwiazdki, czy Świąt Wielkanocnych. Pozostawia nawet większe pole manewru. Chyba najwyższy czas wpisać Holloween do kalendarzy polskich marketingowców.
Co ciekawe, drylowanie i wycinanie dyni oraz upiorna otoczka towarzysząca ostatnim dniom października przybyła do USA wraz z irlandzkimi imigrantami. Nie mniej jednak muszę zgodzić się z tym, że jest to czysto amerykańskie święto. Bowiem nikt w żadnym innym państwie nie obchodzi go huczniej i z większym oddaniem.
Galeria: Wystrojone domy przy Westheimer Road, Houston, Texas; Przebierańcy w każdym wieku chodzili od drzwi do drzwi odbywając tradycyjne Trick-or-treating, a napotkanym na swej drodze życzyli "Happy Halloween!
Źródła: news.cnet.com; pinterest.com/mfaboston; clubzone.com/halloween1; cmhouston.org/halloween/